Powraca stara już śpiewka. Ktoś umiera po szczepionce. Media o tym co prawda piszą, ale zapewniają, że śmierć nie nastąpiła w wyniku szczepionki.
Dzisiaj za portalem Interia przedstawiam historię 47-letniego mieszkańca Winnicy na Ukrainie. Resort zdrowia Ukrainy bada okoliczności zgonu, który nastąpił 4 godziny po podaniu preparatu Pfizer-BionTech.
Zgodnie z przepisami i międzynarodowymi standardami konieczne jest zbadanie okoliczności każdego zgonu, który następuje w okresie 30 dni po otrzymaniu szczepionki. Firma Pfizer, cytowana przez agencję Reutera, podkreśliła, że traktuje bardzo poważnie zdarzenia niepożądane, które potencjalnie są związane z jej szczepionką.
"Zaznaczamy, że tym razem nie ustalono związku przyczynowo-skutkowego". - ośwadczenie Pfizera.
Podobno inne osoby, którym podano preparat z tej samej partii są w dobrym stanie. To ma być poszlaką wskazującą na brak związku zgonu z Pfizer-BionTech.
Wszystkie służby i instytucje, które powinny przede wszystkim stawać w obronie interesów pacjenta, tradycyjnie bronią koncernu: Ukraińskie media podały, że według wstępnych ustaleń lekarzy przyczyną śmierci pacjenta były choroby serca. Nie wykryto u niego zatoru, szoku ani wstrząsu anafilaktycznego.
Ilość tego typu przykładów i historii oczywiście nigdy nie będzie wystarczająca żeby przebić system. Zawsze znajdą sposób na wyciszenie lub zaniżenie danych. Pamiętacie o bazie VAERS w USA? Spływa tam jedynie do 5% wszystkich przypadków, a dane te i tak są przerażające: https://www.openvaers.com/covid-data?fbclid=IwAR2EJ6K7QBhvlMWg7gqVWUY9F2avXt57mSykpnY6tQuvyDdO-U0Aay_3Lco
=
szczumic